dzień pierwszy     dzień drugi     dzień trzeci     dzień czwarty     dzień piąty

Dzień pierwszy

Pierwszy dzień Pomorskich Warsztatów Naukowych za nami. Dzień pełen aktywności i wrażeń.

Grupa Chemiczno-Biologiczna przed obiadem zagłębiła się w pasjonujący i kolorowy świat tlenków, kwasów, wodorotlenków i soli. W czasie zajęć mogli poczuć atmosferę i zapach nowoczesnego laboratorium, gdzie dane im było przeprowadzać urzekające reakcje chemiczne.

PWN UG gdansk 23 24 liceum 002

 

   
   

Grupa matematyków i fizyków wkroczyła w tym czasie w pełen niesamowitych odkryć świat dowodów, które są podwaliną i fundamentem wszelkich twierdzeń i hipotez. Następnie chcąc zachować równowagę szukali środka ciężkości, starym ale wciąż jarym sposobem opracowanym dziewięć ćwierci wieków temu przez Archimedesa.


PWN UG gdansk 23 24 liceum 005

PWN UG gdansk 23 24 liceum 006

Opiekunowie też nie próżnowali. Po teoretycznych podstawach tworzenia gier edukacyjnych, przyszedł czas na wymyślenie, opracowanie zasad i stworzenie gry edukacyjnej. Jeszcze jeden sposób na pognębienie biednych uczniów.

Po pokrzepiającym obiedzie przybyła kolejna dawka wiedzy o mechanizmach rządzących działaniem układu krążenia, a ścisłowcy mieli do wyboru cztery wykłady, z których największym zainteresowaniem cieszyły się opowieści o tym co dzieje się z ludzkim ciałem w przestrzeni kosmicznej, z którego wynikałoby, że może i Einstein miał rację twierdząc, że człowiek w kosmosie starzeje się wolniej, ale raczej nikt nie dożyje tego momentu, żeby to potwierdzić. Następnie udali się śladami Sherlocka Holmesa, żeby prześledzić rozwój metod i narzędzi służących kryminalistyce. I naprawdę nie wiem jak on mógł rozwiązywać zagadki bez spektroskopii protonowego rezonansu jądrowego.

PWN UG gdansk 23 24 liceum 010PWN UG gdansk 23 24 liceum 011

Po tak wyczerpującym dniu przyszedł czas na kolację i odpoczynek. Jutro zaczynamy od rana.

Dzień drugi

Wzmocnieni pysznym śniadaniem ruszyliśmy na podbój kolejnych zagadnień.
Fizycy trafili na warsztaty przybliżające w małych porcjach kwantową naturę ogromnego wszechświata. A że od przepatrywania tych mikroskopijnych detali mogło coś im paść na wzrok, kolejne zajęcia dotyczyły optyki, chociaż i tam coś im falowało.
Matematycy zaś, „ale pięknie wyszło”, musieli zapomnieć, ciekawe co wtedy pomyśleli o swoich nauczycielach matematyki, o najważniejszej zasadzie, którą od kilkunastu lat wkłada im się do głowy, że z liczb ujemnych nie obliczamy pierwiastków drugiego stopnia. Zagłębili się bowiem w fascynujący świat mieszanki urojeń i rzeczywistości liczb zespolonych. I chyba ciągnęło się to dosyć długo, bo na kolejnych warsztatach, na których wyznaczali miejsce spotkania okrętów, to mimo, że mieli kierować je tak aby się nie spotkały, zawsze udało im się je zatopić.

   

Chemiko-Biolodzy szukali remedium na trawiące fizyków i matematyków w czasie ich zajęć dolegliwości, bo zgłębiali tajniki braku współpracy mózgu ze zmysłami. I chyba im się udało, bo przy obiedzie nie wyglądali już oni na zagubionych i zdezorientowanych. A jako, że tworzyli również testy preferencji miejsca, sprawdzając, czy szczury będą unikać zapachu kota, też wyciągnęli z tego pozytywne umiejętności bo, zapewne po rozchodzących się woniach, bezbłędnie trafili na obiad.


Jeśli chodzi o opiekunów, to też mieli nie lada zagwozdkę, a nawet dwie. Najpierw musieli uchronić w escape roomie Szczerbiec – miecz koronacyjny królów Polski przed spaleniem, sami też nie chcieli zostać spopieleni. Następnie jeszcze z tlącymi się iskierkami na włosach rozwiązywali zagadki, szukali szyfrów przygotowanych przez inne grupy. Co to była za jatka. Zaczynajcie się bać i przygotujcie się, nadchodzą z nowymi pomysłami.

Chwila oddechu – obiad, a po nim chemicy i biolodzy ruszyli w miasto obejrzeć w Europejskim Centrum Solidarności czasową wystawę „Stocznia”,

a matematycy i fizycy na wkłady.

PWN UG gdansk 23 24 liceum 107


Ale cóż to były za wykłady. Gwiazdy do nas mrugały (cefeidy), doświadczaliśmy dylatacji czasu, mogliśmy spojrzeć na najdalsze obiekty we wszechświecie (kwazary) i znowu dowiedzieliśmy się, że Einstein nie miał racji, tym razem twierdząc, że nic nie może poruszać się z prędkością większą od prędkości światła. Cięliśmy stożek i oglądaliśmy kształty możliwych orbit kosmicznych obiektów. Dowiedzieliśmy się o Wulkanie, który miałby orbitować między Słońcem a Merkurym i dlaczego tam go być nie może. Spojrzeliśmy na „drugi księżyc” Ziemi – Cruithne, a przy okazji na Greków i Trojańczyków przy Jowiszu. A na koniec dowiedzieliśmy się, że Słońce nie jest w środku układu słonecznego. I jak tu wierzyć filozofom?

Nadszedł czas kolacji i trzeba iść spać. Ale najpierw niespodzianka. Jakub znalazł w salach dwa pianina i aby lepiej się nam trawiło, przed wyjściem dał koncert. I nie było to, jak złośliwcy powiadali, granie do kotleta, bo jak widać na załączonych obrazkach, wszystkie były już zjedzone. A może mówić o wielkim sukcesie, bo panie z cateringu obiecały mu jutro dodatkową porcję przysmaków. Dobranoc.

Dzień trzeci

„… jak potok płynie czas” i już jesteśmy na półmetku naszych warsztatowych zmagań. Jak zwykle po śniadaniu udaliśmy się na kolejne wykłady. Matematycy mogli poczuć się „jak u mamy”, bo Euklides podsunął im pomysł na patchworkową kołdrę (patrz środkowa tablica), ale żeby nie było tak sielsko trzeba było również obliczać ułamki łańcuchowe (tu te krótsze).


A jak zaczęli od rękodzieła, tak dalej już było tylko lepiej. Stella octangulla, to tak w nawiązaniu również do wczorajszych wykładów o gwiazdach. Gwiazda ośmiokątna, ośmiościan gwiaździsty, gwiazda ośmioramienna. Prawda, że wygląda zjawiskowo? Jak znalazł na matematyczną choinkę na święta.


Kontynuując trudne słówka, poznali również hipocykloidy i epicykloidy. Super nie? Aby trochę przybliżyć temat, są to krzywe, które wykreśla punkt okręgu, który toczy się wewnątrz lub na zewnątrz okręgu. Co tam się nie dzieje. Przykłady takich „tworów” możecie znaleźć w elemencie architektury gotyckiej zwanej maskwerkiem. Fiu, na tej matematyce można sobie język połamać.

A tu przykłady zagadek z matematycznych wykładów:

Jakie jest słowo na siedem liter, które pisze się inaczej i mówi się inaczej?

Jaka jest różnica między trójkątem a trójką?

Co jest więcej ja, czy 1?

Po obiedzie grupa ta obejrzała również wystawę „Stocznia” w ECS.


Chemicy i biolodzy poznawali związki chromu i manganu, a to, co z nich się urodziło możecie zobaczyć na zdjęciach i filmach.

   
   
   

Ups, a jak to nie wpadło? Chyba zbyt mocno biorą przykład z naszej narodowej reprezentacji piłkarskiej.

Matematycy mieli rękodzieło, więc i oni nie chcieli być gorsi, dlatego zajęli się mechaniką i naprawą. Dowiedzieli się jakie i do czego nasiona mają materiały zapasowe. A na koniec zajęli się uprawą roślin w szkle. A jako, że wszystko idzie im sprawnie i szybko mają jeszcze czas na sesje zdjęciowe.

Uchylimy Wam jeszcze rąbka naszej warsztatowej kuchni.

Niestety naleśniki potrafili popsuć wrzucając do środka jakieś warzywa, brrrrr.

I czynności rekreacyjnych.


Na koniec kilka fragmentów prób przed recitalem naszego eksportowego duetu. Pana Tomka prosimy, aby oglądał to jednym uchem, albo nawet połową :)

   
   
   

Dzień czwarty

Początek już znacie; śniadanie

PWN UG gdansk 23 24 liceum 011

próba

 

i wykłady.

1000010303
Warsztaty biologiczne dotyczyły świata roślin, składników mineralnych w ich życiu, azotu, jako niezbędnego czynnika w ich życiu i węglowodanów, jako produktów jednej z najważniejszych biochemicznych przemian na Ziemi.
Matematyczne zajęcia dotyczyły Teorii węzłów, ich rodzajów i przekształceń. Po tych zajęciach wiemy już jak Houdini potrafił wyplątać się z prawie każdej pułapki, a i niektóre logiczne układanki nie są już takie straszne. Mierzyliśmy się również z metrykami. Nawet nie zdawaliśmy sobie sprawy, że odległości można mierzyć na tyle różnych sposobów i w każdej z nich droga pomiędzy dwoma punktami może wyglądać inaczej.

Fizycy natomiast mieli dzisiaj raj na ziemi. Najpierw powędrowali ku gwiazdom, by potem spaść i oglądać świat w skali mikro i to na jakim sprzęcie!


Po obiedzie,

1000010305

osoby, które nie były na wykładach dodatkowych w poniedziałek i we wtorek mogły nadrobić zaległości.


W końcu „nadejszła wiekopomna chwila”, po szybkiej kolacji udaliśmy się do Teatru Muzycznego na musical „Dziewczyny z kalendarza”. Szalony, pełen humoru ale i zadumy spektakl, który dobrze opisują słowa wypowiedziane przez jedną z bohaterek, „Zazwyczaj nie robię rzeczy, które robię dziś”. Zabawna była reakcja publiczności na jeden z żartów. Padły słowa, że jury konkursu na wielkanocną pisankę nie poznało się na jajku à la Kojak. Łatwo się domyśleć, śmiechem gruchnęła publiczność 40+, a pozostała część widzów patrzyła w zdumieniu.


Była już ciemna noc, kiedy wróciliśmy do akademika. Jutro ostatni dzień.

Dzień piąty

Dzień to jest nasz ostatni. Po śniadaniu nim udaliśmy się na zajęcia Jakub i Maks dali koncert przygrywając innym uczestnikom przy śniadaniu.

   

Chemicy zagłębili się w fascynujący świat tego, co można w laboratorium zsyntetyzować. A matematycy i fizycy na luzie, najpierw poznawali jak matematycy grają w gry, a następnie szukali odpowiedzi na pytanie, skoro jest drugi, trzeci, czwarty, piąty itd. wymiar, czy może być wymiar 3,14?
Po obiedzie
Kiedy się wypełniły dni
odjechać przyszło zatem,
prosto na pociąg czwórkami szli
tym późnym polskim latem.
A zajęcia były piękne tego roku.
I tak śpiewali: Ach, to nic,
że tak małośmy spali,
skoro wiadomości tu
tyleśmy uzyskali.
Ale oczywiście droga powrotna nie mogła obejść się bez niespodzianek. Zadowoleni, z tobołkami, czekaliśmy na stacji na pociąg, którym wszyscy mogliśmy dojechać do domu. I przyjechał. Ten, kto puścił coś takiego musiał chyba długo nad tym myśleć, albo trafił na czwartkowe warsztaty do naszych fizyków, bo ten skład był w skali mikro. Jeden wagonik. Jeśli miałoby przyjechać coś mniejszego, byłaby to pewnie drezyna. Kilka osób bez dużych bagaży zdołało się jeszcze wcisnąć, byli tam stłoczeni prawie jak w tokijskim metrze. Nawet konduktor, czy kierownik pociągu, ledwo wszedł po tym jak dał sygnał do odjazdu. My zostaliśmy i dalszą podróż odbyliśmy z przesiadkami. Na szczęście Maks wyjął gitarę i oczekiwanie na kolejne połączenia nie były takie nużące.


Patronat

Partnerzy lokalni

Wojewódzkie konkursy dla uczniów szkół podstawowych